Drogie dzieci! Dzisiaj wzywam was i zachęcam do modlitwy o pokój. Szczególnie dzisiaj wzywam was, przynosząc wam w ramionach nowonarodzonego Jezusa, żebyście się zjednoczyły z Nim przez modlitwę i żebyście się stały znakiem dla tego niespokojnego świata. Zachęcajcie się wzajemnie, dzieci, do modlitwy i miłości. Niech wasza wiara będzie zachętą dla innych, żeby wierzyli i kochali więcej. Błogosławię was wszystkie i wzywam was, żebyście się zbliżyły do mojego serca i Serca małego Jezusa. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.

BĄDŹCIE ZNAKIEM DLA TEGO NIESPOKOJNEGO ŚWIATA

W orędziu listopadowym, na krótko przed Bożym Narodzeniem, Matka Boża wezwała nas, żebyśmy przygotowali swoje serca na przyjście Króla Pokoju, który jako jedyny może i chce dać pokój ludzkiemu sercu, z którego pochodzi nienawiść i miłość, przebaczenie i zemsta, pokój i niepokój.

Decyzje pokoju i wojny pochodzą z ludzkiego serca. Bez Jezusa pokój jest niemożliwy. Bez Jezusa wszystkie ludzkie wysiłki, wszystkie inicjatywy i polityka mająca na celu zachowanie pokoju, są daremne. Niepokój i nienawiść pochodzą z niespokojnego serca, tak samo jak pokój i miłość pochodzą z serca, które znalazło w Bogu pokój. Wszystko zależy od tego, gdzie znajdują się korzenie mojego istnienia i mojej egzystencji, gdzie zasadziłem drzewo mojego życia. Do Boga możemy się zbliżyć tylko z sercem otwartym, które nie jest uśpione, z sercem, które wierzy, z sercem, które nie jest spętane arogancją i uważa, że za trudno jest zgiąć kolano przed drugim człowiekiem i przed Stworzycielem.

Żeby uniknąć sytuacji, że to Boże Narodzenie przejdzie gdzieś obok nas, żeby spotkać się z Dzieciątkiem, musimy zniżyć się do poziomu dziecka. Jezus powiedział: “Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jako dzieci...” (Mt 18,2-4) – to znaczy, że będziecie nie dziecinni, lecz o sercu podobnym do serca dziecka, jeśli chodzi o sprawy czystości i zła. Musimy stanąć w ciszy przed żłóbkiem i nasycić się tym widokiem, tym mistycznym wydarzeniem niezwykłych narodzin, jakie miały miejsce na naszej ziemi. Począwszy od tego wydarzenia już nic nie jest takie samo, ta ziemia nie jest już przeklęta czy skazana na zagładę. Musimy usiąść u stóp Jezusa, zstąpić z góry wyniosłości i arogancji, która sądzi, że wiemy wszystko i wszystko potrafimy uczynić sami, po to, żeby pozwolić Dziecięciu Jezus, żeby do nas przemówiło i wlało w nas swój pokój. To Boże Narodzenie pozwala nam także nauczyć się od dzieci, czym jest zaufanie, pozwala nam nauczyć się od Dzieciątka Jezus, które przyszło na ziemię, zstąpiło w bezradność nowonarodzonego dziecka, jak możemy Je zrozumieć i przyjąć. Dzieci także przyjmują, rozumieją i naśladują słowa swoich rodziców, którzy wiedzą, jak zniżyć się do ich poziomu i z nimi rozmawiać. W taki sposób Bóg zniżył się do naszego poziomu, żeby stać się dla nas zrozumiały, w taki sposób Matka Boża przyszła do nas i mówi do nas językiem, jaki rozumiemy. Wszystkie Jej orędzia można streścić w dwóch słowach: módlcie się i nawracajcie się. Nawracajcie się od rzeczy martwych i przedmiotów do żyjącego Boga, od którego pochodzi wszelka radość i pokój.

Także w tym orędziu Matka Boża mówi do nas i zachęca nas do pokoju, nie bez przyczyny, ponieważ widzimy, że jesteśmy otoczeni i wypełnieni kłopotami wszelkiego rodzaju i wszelkiej barwy. Nic w życiu nie dzieje się przypadkowo. Wszystko ma swoją przyczynę, której może nie rozumiemy. Pokój i niepokój mają swoje przyczyny i powody. W naszym życiu nie ma żadnego ślepego przeznaczenia, jak niektórzy często lubią mówić.

Jak pierwszego dnia, 24 czerwca 1981 r., gdy Matka Boża ukazała się widzącym z Dzieciątkiem Jezus w ramionach, tak też w tym orędziu Ona przynosi i daje nam Jezusa, który posiada odpowiedzi na wszystkie nasze pytania, rozwiązanie wszystkich naszych problemów. Także dzisiaj Maryja daje nam Jezusa, który jest naszą Drogą, Prawdą i Życiem. Daje Go nam na nowo, tak jak kiedyś dała raz i na zawsze całej ludzkości, gdy w Betlejem zrodziła Go ze swego ciała i dzięki swej wierze. To wydarzenie nie jest pobożną historią, lecz rzeczywistością, która miała miejsce na tej planecie. Bez Jezusa jesteśmy zagubionymi stworzeniami błądzącymi na tej ziemi bez sensu i bez celu, bez Niego nasze życie nie kieruje się drogą, lecz kaprysami. Jeśli nie posiadamy Jego, to to, co nam pozostaje, to jest kłamstwo, śmierć i rozpacz...

Chodząc po tej ziemi Jezus pytał: “Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8) Jezus nie przychodzi tylko na Boże Narodzenie, lecz chce odwiedzać cię codziennie. Chce znaleźć otwarte drzwi, wyciągniętą ciepłą dłoń, płonące światło wiary. Jezus chce cię odwiedzać w twym życiu codziennym, wypełnionym monotonnymi kolorami i ciężarem twych obowiązków; odwiedza cię w ludziach, których lubisz lub których lubisz mniej, Jezus odwiedza cię we wszystkich twych spotkaniach i wszystkich rozmowach z ludźmi. Czy Go rozpoznasz? Jezus pyta, a czy ty będziesz słuchał Jego słowa, czy – jak Piotr – rzucisz swoje sieci, czy – zgodnie z Jego słowem – będziesz przebaczał i błogosławił ludzi, życie, swoje drogi i krzyże, czy też będziesz przeklinał i rozpaczał? Także dzisiaj Jezus pyta, czy znajdzie wiarę na ziemi.

Matka Boża nie przestaje nas zachęcać i rozbudzać w nas entuzjazm, licząc na nas, którzy chcemy przyjmować i akceptować słowa Jej orędzi. Ona wie, że nie grożą nam nieprzyjaciele i ci, którzy nas nienawidzą, lecz przede wszystkim nasz brak wiary, miłości i przyjaźni z Jezusem. Jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie, lecz także za życie tych, których Bóg postawił na naszej drodze. Nasze szczęście zależy od szczęścia innych. Spróbujmy dzisiaj – a nie jutro – posłuchać echa głosu Bożego jako tęsknoty naszego własnego serca. Uciszmy hałas i głosy, które nas niszczą – złe wiadomości i katastrofy z gazet, radia i telewizji – żeby odczuć bliskość i ciepło serca naszej niebieskiej Matki i małego Jezusa, którego Matka Boża dla nas rodzi i nam daje.

Medjugorje, 26 grudnia 2001

O. Ljubo Kurtović, OFM


BackHomeOverviewInfo
Last Modified 01/10/2002