“Drogie dzieci! Także dzisiaj wzywam was, żebyście się modliły z całego serca i wzajemnie się kochały. Dzieci, jesteście wybrane, żeby świadczyć o pokoju i radości. Jeśli nie ma pokoju, módlcie się, a otrzymacie go. Przez was i przez waszą modlitwę, pokój zacznie płynąć przez świat. Dlatego, dzieci, módlcie się, módlcie się, módlcie się, ponieważ modlitwa czyni cuda w ludzkich sercach i w świecie. Jestem z wami i dziękuję za każdego z was, kto na serio zaakceptował modlitwę i nią żyje. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.”

MATKA BOŻA LICZY NA NAS NA SERIO

Sądzę, że słowa są zbyt słabe, zbyt małe i niewystarczające, żeby wyrazić pragnienia Najświętszej Maryi Panny i Jej miłość do Jej dzieci. Słowami nie można objąć czystości i wielkości Jej miłości. Każde bez wyjątku słowo ma moc ranić i uzdrawiać. Każde bez wyjątku słowo może nieść w sobie ducha i serce, lecz może także przekazywać szorstkość i pustkę. Wiemy, że słowa Matki Bożej pochodzą z czystego serca, wypełnionego Bożym pokojem i niestrudzoną miłością. Dlatego intencją orędzia na ten miesiąc jest ukazanie nam drogi, kierunku.

Znak na drodze jest dla nas bezużyteczny, jeśli za nim nie pójdziemy. Jeśli zatrzymamy się przy nim, nigdy nie osiągniemy celu. Znaki istnieją po to, żeby pomagać nam, żebyśmy się nie zgubili i żebyśmy osiągnęli cel. Tak samo jest z orędziami Matki Bożej – one chcą do nas przemawiać, prowadzić nas, ale to my za nimi pójdziemy lub nie. Już od ponad dwudziestu lat Matka Boża nie tylko mówi do nas, lecz także chce wołać do serca każdego z nas: Módlcie się. Z łatwością możemy znaleźć tysiąc powodów, żeby się nie modlić, lecz istnieje jeden wystarczający powód, żeby się modlić: jest nim radosne spotkanie z naszym Zbawicielem. Owocem naszej modlitwy jest miłość, za którą tęsknimy, lecz może w niewłaściwy sposób i w niewłaściwych miejscach. W relacjach ludzkich spotykamy coraz mniej miłości, a coraz więcej zazdrości, obmów, wyzysku i braku zrozumienia. Dziwi to nas i pytamy siebie samych, jak tacy zepsuci ludzie mogą w ogóle być ludźmi. Może nie dziwimy się zbytnio, że tak mała ilość ludzi decyduje się na modlitwę. Nie dziwi nas to i nie zadajemy sobie pytania, dlaczego jest coraz mniej rodzin, które modlą się razem, coraz mniej rodzin, których członkowie wzajemnie noszą swoje ciężary. Nie dziwi nas zbytnio, gdy ktoś bluźni Imieniu Bożemu, ponieważ przyzwyczailiśmy się do tego rodzaju trucizny. Nie jesteśmy zbytnio zdziwieni, gdy rodziny, rodzice, wstydzą się modlić się przed sobą i przed swoimi dziećmi. Matka Boża nie zwraca uwagi na nasze rany, które zna zbyt dobrze – chce je przykryć czystością swej miłości.

Zadajemy sobie pytanie, dlaczego modlitwa jest taka trudna. Możliwe, że dlatego, że nie wierzymy w jej moc, chociaż może lepiej byłoby powiedzieć, że w moc Boga, który w inny sposób nie mógłby nas zdobyć i zbawić, uratować i uzdrowić. Bóg może dać nam tylko to, o co Go prosimy. Pokój może przyjść tylko tam, gdzie otworzysz mu drzwi. Pokój stoi przed twymi drzwiami.

Może modlimy się o pokój, lecz tak łatwo akceptujemy wszystkie źródła konfliktów: złe myśli, oskarżenia, osądy i opinie, podejrzenia, obmowy i zniesławienia. Pokój ma swą cenę, lecz nie może być kupiony w sklepie jak przedmiot. Pokój nie jest rzeczą tanią; wymaga pewnej ciszy, czasami nawet heroicznej ciszy. Walka o pokój to ciągła walka. Jeśli ktoś chce walczyć o pokój, musi być gotów walczyć z sobą samym, ze swymi własnymi złymi skłonnościami, przynoszącymi jako owoc śmierć i zniszczenie. Trzeba pilnować swych ust, żeby trwać w obecności Tego, Który daje pokój i jest Pokojem. Tylko dzięki sercom wypełnionym pokojem Pan może założyć królestwo pokoju; najpierw w rodzinach, a potem w świecie. Czyńmy, co możemy, a Bóg uczyni to, co nam się wydaje niemożliwe. Jeśli nie czynimy tego, co jest w naszej mocy, to wobec zatwardziałego i zimnego serca Bóg nie użyje siły.

Sądzę, że Jezusa najbardziej zranili ludzie, którzy nie potraktowali Go na serio. Kiedyś Matka Boża powiedziała, że wiele ludzi brało Jej orędzia na serio, lecz poddawali się, gdy napotykali trudności i cierpienie. Jezus traktuje nas na serio. Matka Boża liczy na nas na serio; dlatego pozostaje z nami tak długo. Jako Matka dziękuje za tych wszystkich, którzy na serio poszli za Jej wezwaniem. Niestrudzenie idźmy za Jej słowami. Z otwartym sercem zbliżajmy się przez Maryję do Jezusa. Niech do Boga pociąga nas miłość, a nie lęk. Zbliżmy się do Niego, zanim nieszczęście nie zmusi nas do pójścia do Niego. Obudźmy się, zanim nagłe niebezpieczeństwo lub choroba nie obudzą nas z duchowego odrętwienia.

Maryjo, dziękuję Ci za Twoje wezwania, Twoje słowa i Twoje przyjścia. Dziękuję Ci za to, że uzyskałaś tak wiele łask dla tych wszystkich, którzy otworzyli swoje serca, którzy na serio idą za wezwaniami Twojego Serca. Dziękuję Ci, Maryjo, za tych wszystkich, którzy, odwiedzając to miejsce, w spotkaniu ze Zbawicielem doświadczają nowego narodzenia. Dziękuję Ci, Maryjo, za tak wiele rodzin, które spotykają się na modlitwie i znajdują pokarm u źródła życia. Dziękuję Ci, Matko, za tak wiele serc przebudzonych dzięki sakramentowi Spowiedzi św. i Mszy św. Dziękuję Ci, Matko, za to, że nie zmęczyłaś się nami. Niech Cię nie męczy wzywanie nas, nawet jeśli my się męczymy i oddalamy.

O. Ljubo Kurtović

Medjugorje, 26 października 2001


BackHomeOverviewInfo
Last Modified 11/01/2001