Komentarz o. Slavko
Rozważanie na temat orędzia z 25 sierpnia 1998


“Drogie dzieci! Dzisiaj zapraszam was, żebyście jeszcze bardziej zbliżyły się do mnie przez modlitwę. Dzieci, jestem waszą matką, kocham was i pragnę, żeby każdy z was był zbawiony i żebyście w ten sposób były ze mną w Niebie. Dlatego, dzieci, módlcie się, módlcie się, módlcie się, aż wasze życie stanie się modlitwą. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.”

Pozdrawiam wszystkich tych, którzy postępują zgodnie z orędziami Matki Bożej i jak wcześniej chcę, żebyśmy najpierw przypomnieli sobie orędzie z 25 lipca. Maryja wezwała nas, żebyśmy spotkali Jezusa przez modlitwę i żebyśmy na tym spotkaniu z Nim odkryli piękno stworzeń Bożych. Myślę, że znowu trzeba podkreślić, że chodzi tu o owoc modlitwy, żebyśmy odkryli, co jest dobre i piękne. Bóg Ojciec, jak modlimy się w Credo, stwarza przez Jezusa Chrystusa, ponieważ przez Niego wszystko zostało stworzone. To, co Bóg stworzył, jest dobre i piękne. Więc w naszym życiu modlitwy z Jezusem ma zostać odkryte coś dobrego i pięknego. I to samo w życiu innych i całej przyrody. Maryja nie wzywa nas do zamknięcia oczu na to, co jest złe, ale do otwarcia ich na to, co jest dobre. Nasza sytuacja, ogólnie mówiąc, jest taka, że TV, gazety, radio napełniają nasze uszy złymi wiadomościami, a nasze oczy złymi obrazami katastrof, przemocy, wypadków i tak dalej. Czy chcemy, czy nie, świadomie czy nieświadomie, zło wchodzi do naszych serc, naszych dusz i reagujemy źle i nie dostrzegamy tego, co jest dobre. Zawsze grozi nam niebezpieczeństwo tego, że będziemy widzieć tylko to, co jest złe, a nie będziemy widzieć tego, co jest dobre. Przypomnijmy sobie, na przykład, gdy jesteśmy z przyjaciółmi i o kimś rozmawiamy. Co podkreślamy, zło czy dobro? Zawsze grozi nam niebezpieczeństwo, że lepiej pamiętamy to, co było złe niż to, co było dobre. Sądzę tu, że będzie dobrze, gdy często będziemy się modlili o uzdrowienie naszej pamięci, ponieważ zło, jakiego doświadczyliśmy tak łatwo może zdławić i nawet zakryć to, co było dobre, że ciągle pozostajemy w tym co, było złe i w tym tkwimy. Wszyscy mieliśmy doświadczenia z zawiścią tak, że gdy odkryliśmy w innych coś dobrego, to nie zawsze reagujemy z radością, ale raczej powstaje w nas potrzeba zanegowania, zniszczenia lub wytłumaczenia, że to co jest w kimś dobre, w rzeczywistości jest czymś innym. Na przykład, gdy ktoś czyni coś dobrego, mamy tendencję mówienia: “On się wywyższa” lub “Chce, żeby go widzieli lub chce, żeby go chwalili”. Przez takie myśli lub słowa niszczymy to, co jest dobre. Często nam się zdarzyło, że gdy zobaczyliśmy coś dobrego lub coś lepszego u innych, to nie cieszyliśmy się z tego, co jest dobre, ale raczej stawaliśmy się smutni, nerwowi lub nawet agresywni z powodu tego, co jest dobre u kogoś innego. Czasami łatwiej jest dużo się modlić niż u kogoś innego dostrzec i uznać coś, co jest dobre. Wszystkie konflikty, a szczególnie te w rodzinach, zaczynają się wtedy, gdy nie dostrzegamy tego, co jest dobre, ale raczej szukamy tego, co jest złe, a potem zaczynamy mówić i w końcu dotykać tego, co jest złe. Początkiem pokoju i zdolności współżycia z innymi jest wzajemne odkrycie tego, co jest dobre i uznanie tego nawet, jeśli to jest złe. A jeśli ktoś teraz myśli, że ten, z kim mieszka, nie ma w sobie nic dobrego, to zapewniam was, że zostało w nim coś dobrego, żeby on mógł stać się dobry i że on czeka na naszą pomoc. Tego uczy nas Maryja – Maryja, która patrzy na nas jak nasza matka – i dlatego musimy się modlić, żebyśmy mogli spotykać się i patrzyć na siebie i na wszystkich innych w taki sam sposób jak Maryja spotyka się z nami i na nas patrzy. Jest szczególnie ważne, żebyśmy znaleźli ciszę i w niej spotkali się z Jezusem, a często powodem tego, że nie zmieniamy się, jest to, że nie spotkaliśmy miłości Jezusa. Tu nie mówię o winie, ale raczej o możliwości działania, ale warunkiem zmiany jest spotkanie Jezusa. A o oto też musimy się modlić.

W tej chwili Vicka, Jakov, Marija, Ivan i Ivanka są tu w domu z rodzinami, podczas gdy Mirjana jest we Włoszech ze swoją rodziną. Troje z nich: Jakov, Marija i Ivan ma codzienne objawienia, a Vicka od połowy lipca aż do 7 września przeżywa przerwę w objawieniach. Tu w Medjugorju jest w tej chwili wielu pielgrzymów i gdy spojrzymy wstecz, to w tym roku mieliśmy dużo, dużo więcej pielgrzymów niż w zeszłym. Ilość pielgrzymów z krajów Europy Wschodniej wydaje się rosnąć z dnia na dzień.

Chcę szybko donieść na temat naszego Festiwalu Modlitwy Młodych, który odbył się między 31 lipca a 6 sierpnia. Szacujemy, że przybyło na niego i uczestniczyło w całym programie 6-7 tysięcy młodzieży, ale w Mszach św. wieczornych w tamtym tygodniu uczestniczyło razem od 12 do 15 tysięcy ludzi. Wszyscy, którzy przemawiali, mówili dobrze i o ważnych sprawach – o. Andreas Gasparini, o. Johannes Buob, Don Cosimo Cavaluzzo, s. Elvira i o. Jozo. Trzy wieczory zasługują na specjalną wzmiankę. Jednego wieczora mieliśmy wielką procesję eucharystyczną z licznym udziałem parafii, a innego wieczora młodzi ludzie ze wspólnoty s. Elviry wystawili spektakl muzyczny pod tytułem DUCH BOŻY TRIUMFUJE NAD DUCHEM ŚWIATA. Wszystko przedstawili naprawdę po mistrzowsku i wielu zostało głęboko poruszonych ich występem. A ostatniego wieczora młodzież śpiewała w 20 językach pieśni ku czci Matki Bożej. To było bardzo piękne i ubogacające słuchać, jak wiele narodów wyraża pobożność w swoich pieśniach.

W tym orędziu Maryja raz jeszcze wzywa nas do modlitwy. W pierwszym zdaniu...

Dzisiaj zapraszam was, żebyście jeszcze bardziej zbliżyły się do mnie przez modlitwę

...przedstawia nam bardzo ważną sprawę, jeśli chodzi o modlitwę. Modlitwa jest środkiem, przy pomocy którego zbliżamy się do Boga i do Niej. Każdy posiada głębokie pragnienie bycia blisko tego, kogo kocha i przez kogo jest kochany. Najtrudniejsza dla niego sytuacja jest wtedy, gdy zostaje oddzielony od tych, którzy go kochają lub gdy coś niepokoi go i utrudnia zbliżenie się do tych, których kocha. Jedno jest pewne, że Maryja jest naszą matką i pragnie oraz tęskni, żeby być tak blisko nas, jak każda matka, a szczególnie, gdy mamy trudności. Problem jest w nas: czy pragnienie bliskości Maryi jest w nas żywe i czy to pragnienie porusza nas lub też może coś innego zajęło miejsce w naszych sercach i już nie możemy przedostać się przez wszystkie góry i doliny? Zawsze pozostaje w nas głębokie pragnienie bliskości i nasze serce zawsze pragnie być blisko Boga i blisko Maryi. Można tak powiedzieć, ponieważ każde serce pragnie pokoju, miłości i zaufania. Maryja jest naszą matką, która może nam dać ten pokój, miłość, radość i zaufanie, ponieważ jest tak bardzo blisko Boga. Dzięki Bogu, wielu ludzi, którzy przyjechali tu do Medjugorja, odczuwa tę bliskość. Ona daje im siłę w życiu i daje ciągłe pragnienie modlitwy, postu, uczestniczenia we Mszy św. i pogłębiania tej bliskości oraz, jak Maryja mówi, ciągłego zbliżania się do Niej. W tym samym orędziu Maryja znowu mówi...

Jestem waszą matką

Tylko wtedy można zrozumieć i wytłumaczyć Medjugorje, gdy przyjmie się, że to Ona tu się objawia, mówi do nas i nas wzywa. Maryja stała się naszą matką przez swoje wielkie cierpienie, ponieważ z krzyża Jezus powiedział do Niej: “To jest Twój syn”, a do Swojego przyjaciela, apostoła Jana, powiedział: “To jest matka twoja”. I wypowiadając to zdanie miał na myśli nas wszystkich. Jeśli ktoś mocno stoi w cierpieniu, to wie też, jak kochać. I dlatego Maryja mówi...

Kocham was

Jej miłość, mówią widzący, jest nadzwyczajna. Gdy Ona tu jest, gdy mówi, gdy się modli, gdy ostrzega, gdy wzywa, to jest to tak pełne miłości, że nie można tego wyrazić słowami. Pamiętam, jak Marija Pavlović przyniosła nam orędzie, w którym Matka Boża powiedziała: “Kocham was niezmiernie”, a widząca płakała, ponieważ nie była w stanie przekazać orędzia. Problem był zrozumiały, ponieważ w imieniu Maryi mogła wypowiedzieć słowa “Kocham was niezmiernie”, ale nie była w stanie przekazać głębi tej miłości. Ale gdy pójdziemy dalej i będziemy na modlitwie z Maryją i Jej Synem, to nasze serca z pewnością odczują tę miłość i przez tę miłość zostaną uwolnione od wszelkiego zła, zostaną uzdrowione z ran, a potem w sercu, które wie, że jest kochane, będzie możliwy pokój, zaufanie i bezpieczeństwo. Dzięki temu też zrozumiemy następne słowa tego orędzia.

Pragnę, żeby każdy z was był zbawiony i żebyście w ten sposób były ze mną w Niebie

Gdy ktoś kogoś kocha, zawsze pragnie z nim być, ale wszyscy mieliśmy bolesne doświadczenia związane z rozłąką, takie jak śmierć, rozłąka ostateczna. Ta rozłąka, jak wszystkie inne, zawsze wiąże się z lękiem lub też z agresją. Ale jeśli dochodzi do śmierci, to zupełnie nie możemy jej pojąć, musimy ją zaakceptować, ale z Bogiem jest inaczej i nawet jeśli rozłącza nas śmierć, to to jeszcze nie jest koniec. W procesji na Mszy św. za zmarłych śpiewamy i modlimy się, że życie nie zostało odebrane, lecz zmieniło się, a jest to zmiana na życie wieczne. Maryja, która nas kocha, pragnie, żebyśmy się zbliżyli do Niej na tej drodze wiodącej przez życie tak, żeby ta bliskość i miłość stały się naszym udziałem na całą wieczność. Dobrze by było dla nas ludzi, którzy kroczą przez życie, z wszystkimi dylematami, cierpieniami i problemami, żebyśmy pamiętali, że wszystko jest tymczasowe i że jesteśmy na drodze do nieskończenie wielkiego celu – życia w światłości Boga. To jest właśnie Niebo, przebywanie w pobliżu Boga, przebywanie w Jego miłości, bez obawy oddalenia się lub odłączenia od Niego. Piekło jest dokładnym przeciwieństwem. Piekło jest całkowitym odłączeniem od miłości Boga i Jego bliskości. Odłączenie od wiecznej miłości bez żadnej szansy zbliżenia się do Boga to jest to, co jest tak straszne, jeśli chodzi o pobyt w piekle. Dlatego powinniśmy prosić o łaskę, żebyśmy ciągle przebywali blisko Boga i żebyśmy zostali zbawieni, żebyśmy przebywali z Nim przez całą wieczność. A czasami słyszymy pytanie, czasami może tylko w żartach: “Co się robi w Niebie?” W Niebie jest się z tymi wszystkimi, którzy nas kochają i z tymi wszystkimi, których my kochamy i to jest odpowiedź na pytanie: “Co tam robimy?” – kocha się i jest się kochanym na zawsze. Dlatego też jest dobrze, żebyśmy ciągle się modlili, żeby to pragnienie Nieba w nas trwało cały czas i żebyśmy się modlili, żeby nic na naszej drodze nie odwiodło nas od tego. Pod koniec orędzia na ten miesiąc Maryja znowu wzywa nas trzykrotnym wezwaniem...

Dlatego... módlcie się, módlcie się, módlcie się

Już się przyzwyczailiśmy do tego wezwania i do sposobu, w jaki Ona w każdym orędziu powtarza to wezwanie, ale dlaczego nie odpowiadamy na nie? Dlaczego tak wiele chrześcijan i rodzin chrześcijańskich już się nie modli? To jest naprawdę tajemnica, ale można sformułować odpowiedź ogólną. Każdemu grozi wielkie niebezpieczeństwo dążenia tylko za celami ziemskimi i wtedy on mówi, że nie ma czasu na modlitwę. Jeśli ktoś przywiąże się do świata i goni tylko za sprawami materialnymi i przyjemnościami, to modlitwa staje się stratą czasu. Potrzebujemy tego świata i materii, a przyjemności także nie są zakazane, ale nic w naszym życiu czy na tym świecie nie może pozbawić nas pragnienia, jakim musimy pragnąć życia wiecznego, pokoju i miłości, która jest w Niebie. Maryja wyraża się bardzo jasno, gdy mówi...

módlcie się, módlcie się, módlcie się, aż wasze życie stanie się modlitwą

To możemy zrozumieć, gdy znowu uświadomimy sobie, że modlitwa jest spotkaniem z Bogiem i że dzięki temu spotkaniu z Nim zmieniamy się. Ktoś, kto rzeczywiście spotyka Boga na modlitwie, będzie się modlił całym sobą – jego słowa, jego myśli, jego uczynki, jego całe zachowanie będzie ku czci Boga. Tym właśnie jest modlitwa! Oczywiście nie powinniśmy podchodzić do tego dosłownie, chociaż Maryja wzywała nas, żebyśmy ciągle odmawiali różaniec, ale żeby nasze serce i dusza były zanurzone w Bogu i żebyśmy w ten sposób wszystko wykonywali, podobnie jak św. Paweł, który powiedział, że czy pijemy, czy jemy, śpimy czy pracujemy, żebyśmy wszystko wykonywali na chwałę Boga. W wielu innych orędziach Maryja mówiła, że powinniśmy dawać Bogu pierwsze miejsce w naszych sercach. Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, to nasze życie stanie się modlitwą. Więc to orędzie znowu jest matczynym wezwaniem do nas, żebyśmy zdecydowali się na modlitwę, tak więc powinniśmy wiedzieć, co dzieje się w czasie modlitwy, w czasie której zbliżamy się do Maryi, a przez to także do Boga i żebyśmy będąc blisko Boga mogli odnowić swoje życie na tym świecie i żebyśmy wszystko to robili w nadziei, że ci wszyscy, którzy zdecydowali się na modlitwę otrzymają nowy impuls i że ci, którzy jeszcze nie rozpoczęli się modlić, powinni się na to zdecydować teraz. Pomódlmy się...

Boże, nasz Ojcze, dziękujemy Ci, że przysyłasz do nas Maryję i że w tym czasie Ona nas wzywa, naucza i prowadzi. Z Maryją, Królową Pokoju, prosimy Cię o siłę Twojego Ducha, żebyśmy porzucili wszystko, co przeszkadza nam zbliżyć się do Ciebie, Ojcze. Prosimy Cię także o to, żebyś otworzył nasze serca, żebyśmy mogli odczuć miłość Maryi i żebyśmy w ten sposób zawsze mogli nosić w sobie tęsknotę za Tobą i za Niebem i żebyśmy mogli współpracować z Tobą w dziele zbawienia. Wraz z Maryją prosimy Cię także za tych, którzy odczuwają zmęczenie, za tych, którzy oddali się złu i za tych, którzy na tym świecie gonią tylko za sprawami materialnymi i za przyjemnościami, żeby teraz przez Twojego Ducha odrodziła się w nich tęsknota za zbawieniem, za Tobą i za Niebem tak, żeby byli w stanie odbudować swoje życie według Twojej woli. Prosimy Cię o ducha modlitwy dla wszystkich ludzi, wszystkich rodzin, wszystkich wspólnot, wszystkich, którzy są ochrzczeni i udziel nam siły, żeby nasze życie stało się modlitwą i żeby każdy z nas mógł w każdej chwili stać się świadkiem Twojej miłości i Twojej siły na tym świecie. O to się modlimy przez wstawiennictwo Królowej Pokoju i w Imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

o. Slavko

Medjugorje, 27 sierpnia 1998


BackHomeOverviewInfo
Last Modified 09/14/2000