Komentarz o. Slavko
Rozważanie na temat orędzia z 25 stycznia 1999


“Drogie dzieci! Znowu zapraszam was do modlitwy. Nie macie żadnej wymówki, żeby pracować więcej, ponieważ przyroda ciągle spoczywa w głębokim śnie. Otwórzcie się na modlitwie. Odnówcie modlitwę w waszych rodzinach. Połóżcie Pismo św. na widocznym miejscu w waszych rodzinach, czytajcie je, rozważajcie je i uczcie się, jak Bóg kocha Swój lud. Jego miłość ukazuje się także w obecnych czasach, ponieważ On wysyła mnie, żebym wzywała was na drogę zbawienia. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.”

Pozdrowienia z Medjugorja dla tych wszystkich, którzy słuchają orędzi Matki Bożej i którzy próbują iść za Nią w życiu codziennym. Najpierw chciałbym, żebyśmy sobie przypomnieli, co Maryja powiedziała nam w orędziu na Boże Narodzenie 1998. Przede wszystkim dała nam swoje błogosławieństwo, a potem także błogosławieństwo małego Jezusa. Być pobłogosławionym przez Maryję oznacza głównie, że Ona jest z nami, że modli się za nas, że nas broni, że nas uczy, a wszystko to razem znaczy, że jest z nami jako nasza matka. Błogosławieństwo małego Jezusa oznacza, że On jest Emmanuelem – Bogiem z nami – i to jest błogosławieństwo największe ze wszystkich. Jeśli ktoś jest z Jezusem, to posiada światło, posiada prawdę, posiada drogę i dlatego także posiada prawdziwe życie. Jezus błogosławi nas szczególnie przez Swoją obecność w Eucharystii i jeśli ktoś przebywa z Nim, to z pewnością też będzie miał Jego pokój. Maryja znowu próbowała uświadomić nam, że wszyscy tęsknimy za pokojem, ale pokoju nie mamy. To też zmusiło nas do postawienia sobie pytania, że jeśli nie mamy pokoju, to dlaczego go nie mamy, a potem, gdzie szukamy pokoju. Istnieją Boże drogi do pokoju i to jest wtedy, gdy nawracamy się i przez modlitwę i post osiągamy pokój, ale istnieją także fałszywe drogi, na których szukamy pokoju, ale wtedy bez nawrócenia, bez modlitwy i postu po prostu nie możemy znaleźć prawdziwego pokoju. W tym orędziu Maryja trzykrotnie wezwała nas, żebyśmy się modlili, modlili, modlili, ponieważ modlitwa jest podstawowym warunkiem naszego pokoju, naszej radości, a także naszej przyszłości. Bez modlitwy, mówi Maryja, nie możemy mieć ani pokoju, ani radości, ani przyszłości. Na koniec orędzia zachęca nas, żebyśmy szukali pokoju, żebyśmy tęsknili za pokojem, ale Maryja mówi, że tylko Bóg jest prawdziwym pokojem. To były najważniejsze myśli, jakie nam przekazała na początek nowego roku 1999. Maryja wzywała nas niestrudzenie, żebyśmy się modlili, a powodem tego jest to, że jeśli się nie modlimy, to nasze najgłębsze ludzkie pragnienie – pragnienie Boga - nigdy nie będzie mogło się urzeczywistnić. Każdy człowiek pragnie radości i pokoju i chce mieć bezpieczną przyszłość i dlatego Ona tak często powtarzała przez całe 17 lat i 7 miesięcy, że objawia się tu w Medjugorju po to, żebyśmy się modlili.

W tej chwili Mirjana, Vicka i Ivanka są tu w Medjugorju. Jakov i Marija są we Włoszech, a Ivan jest w podróży na Daleki Wschód, gdzie będzie dawał świadectwo wszystkim, którzy będą chcieli słuchać o tych objawieniach i orędziach. Wszyscy widzący mają się dobrze.

Właśnie teraz jest tu w Medjugorju trochę ciszej, ale ciągle mamy grupę z Korei, kilka grup z Włoch, jedną z Francji, jedną z Polski i jest tu z nami kilka grup anglojęzycznych. W ostatnie dni 1998 i pierwsze dni 1999 roku mieliśmy tu bardzo dużo gości. Bez przesady byli tu pielgrzymi z każdego możliwego zakątka świata, a w wigilię Nowego Roku na modlitwę zebrało się od 4 do 5000 ludzi. Zarówno kościół, jak też nowy budynek za kościołem, były szczelnie wypełnione. O 22.00 zaczęliśmy adorację, a potem Przeistoczenie wypadło dokładnie o północy. W ten sposób bardzo świadomie chcieliśmy wejść w Nowy Rok z Jezusem. Wielu pielgrzymów powiedziało nam, że ten sposób święcenia tego szczególnego czasu głęboko ich poruszył i rzeczywiście poznali najlepszy sposób wejścia w Nowy Rok i że tak łatwo jest modlić się – dziękując za ostatni rok i prosząc za nowy rok, który nadchodzi.

W tych dniach otrzymaliśmy wiele telefonów z pytaniem, czy franciszkanie opuszczą Medjugorje, a powodem tego jest rozpowszechnienie pogłoski, że franciszkanie mają opuścić Medjugorje. Jest to zupełną nieprawdą i nie wiemy, jak i kto mógł rozpowszechnić taką pogłoskę. Z pewnością za tą sprawą nie stoją dobre intencje, ale coś takiego po prostu nie spowoduje zamieszania ani zmartwienia. Wszystko, co chcemy, to iść za Maryją i Jej orędziami i proszę tych wszystkich, którzy czytają te myśli lub Biuletyn Prasowy lub nasze informacje przez Internet, żeby nie tracili zbyt wiele czasu na takie pogłoski, które nie wyrządzą nikomu nic dobrego.

Orędzie na ten miesiąc to ponowne wezwanie do modlitwy.

Znowu zapraszam was do modlitwy

Przez te 17 lat i 7 miesięcy, odkąd Maryja objawiała się tu pośród nas, zapraszała nas do modlitwy tak bardzo wiele razy. Jeśli chodzi o tę prośbę Maryja jest niestrudzona. I teraz znowu nas wzywa. Gdy w bożonarodzeniowym orędziu Maryja powiedziała nam, że bez modlitwy nie będziemy mieli ani pokoju, ani radości, ani przyszłości, to jest całkiem normalne, że Ona, jako nasza dobra matka, znowu nas wzywa do tego, co zaprowadzi nas do prawdziwego pokoju, radości i przyszłości. Jest tak dlatego, że Ona pragnie dla nas tylko pokoju, radości i bezpiecznej przyszłości. Potem Maryja powtarza najczęściej przez nas używaną wymówkę, że się nie modlimy, bo mamy dużo pracy.

Nie macie żadnej wymówki, żeby pracować więcej

Jak wiele ludzi i to właśnie z tego powodu mówi: “Nie mam czasu, muszę pracować”? Ale praca nigdy nie jest uzasadnionym powodem do tego, żeby się nie modlić. Wszyscy bardzo dobrze wiemy, że to ludzki brak miłości do Boga jest podstawową przyczyną tego, że się nie modlimy. Jest tutaj ważne, żeby każdy z nas znowu zadał sobie pytanie, jakiej używa wymówki, żeby się nie modlić. Do tych, którzy pracują na polu, których praca ma większy związek z przyrodą, Maryja mówi...

ponieważ przyroda ciągle spoczywa w głębokim śnie

Tak więc jest dostatecznie dużo czasu na modlitwę i to samo dotyczy wszystkich innych typów pracy. Po prostu nasz praca nie może stać się wymówką, żeby ignorować naszego Boga i Maryję, która tak bardzo mocno nas kocha. Maryja wzywa nas do modlitwy, ale w tym orędziu szczególnie wymienia to...

Otwórzcie się na modlitwie

Modlitwa i otwarcie się na modlitwie to z pewnością dwie różne rzeczy. Gdy zaczynamy się modlić, to jest to nasza odpowiedź na wezwanie do modlitwy, ale wtedy ten, kto już zaczął się modlić, jest także otwarty na modlitwę, chociaż jest także jeszcze inny proces, jaki musimy tu poznać, gdy Maryja mówi...

Otwórzcie się na modlitwie

Wiele ludzi będzie stawiało sobie pytanie, co mogłoby to oznaczać lub jak można by to zrobić. Po pierwsze, tylko wtedy można otworzyć się na modlitwie, gdy poświęci się na nią czas. Jest tak dlatego, że tylko miłość może otworzyć nasze serca. Gdy kochamy kogoś, to natychmiast otwiera się nasze serce i jesteśmy gotowi ze sobą rozmawiać i wzajemnie sobie zaufać. Wtedy jesteśmy gotowi zwierzyć się drugiej osobie z najgłębszych potrzeb naszej duszy, ale z kolei, gdy brak miłości, to pozostajemy zamknięci. A być otwartym na Boga w czasie modlitwy oznacza, że musimy poświęcić dla Niego czas i potem poprosić Go, żeby dotknęła nas Jego miłość. Można powiedzieć, że nasze serca można porównać do kwiatu, gdy dotykają go promienie słońca. Człowiek pracujący przy roślinach w ogrodzie nie może im dać koniecznego wzrostu ani nie otwiera ich kwiatów, ale może pomóc stworzyć warunki konieczne do tego, żeby ogród ze wszystkimi swoimi kwiatami i owocami mógł kwitnąć i rosnąć. Tak samo jest też z naszymi sercami. Innym i trochę głębszym, ale również bardzo ważnym elementem otwarcia się serca na modlitwie jest coś, o czym nowoczesne społeczeństwo całkowicie zapomniało, a jest to element słuchania. Jeśli jesteśmy naprawdę otwarci, to wkrótce nauczymy się słuchać – słuchać innych wokół nas, słuchać Boga w Piśmie św., słuchać Boga na Mszy św., ale również słuchać Boga i Jego Odwiecznego Królestwa w całkowitej ciszy. Jeśli tęsknimy za Bogiem, to On zawsze nam odpowie, ale żebyśmy my Go usłyszeli, musimy najpierw Go słuchać. Pewien rozmodlony a zarazem skuteczny uzdrowiciel, którego raz spotkałem, gdy ktoś go kiedyś spytał, co jest najważniejszą rzeczą, jakiej się kiedykolwiek nauczył, odpowiedział, że najważniejszym odkryciem, jakiego pozwolił mu dokonać Bóg, jest słuchanie. Myślę, że prośba Maryi, jaką tak często nam powtarza – wezwanie do modlitwy i otwarcia się – jest po prostu matczyną troską, żebyśmy na modlitwie, na spowiedzi, na Mszy św., na adoracji, czytając Pismo św. i na drodze krzyżowej otworzyli swoje serca, ponieważ tylko otwarte serce jest zdolne otrzymać od Boga pokój, radość i bezpieczną przyszłość. A gdy nasze serca są otwarte na modlitwie, to modlitwa także stanie się życiem, ponieważ w każdej możliwej sytuacji będziemy spotykać się z Bogiem i będziemy pozostawać w łączności z Nim, a to ostatecznie jest podstawowym życzeniem Maryi. Potem Maryja wzywa nas...

Odnówcie modlitwę w waszych rodzinach

Ta rada, oczywiście, jest przede wszystkim przeznaczona dla rodziców – dla matek i dla ojców. Tam, gdzie rodzice zaczynają się modlić, także dzieci nauczą się kochać modlitwę. Ostatnio słyszałem o kimś, kto na pewien czas stał się ateistą. Powiedział: “Nie stałem się ateistą z powodów dogmatycznych, ale raczej z powodu braku entuzjazmu dla Boga u moich dziadków”. Tak więc tam, gdzie zarówno rodzice jak dziadkowie są naprawdę otwarci na Boga, tam też otworzą się na Niego dzieci. Jest to ważne i bardzo silne narzędzie w nauczaniu, gdy dzieci widzą swoich rodziców i dziadków modlących się razem. Dla dzieci, które nigdy nie widziały modlących się rodziców, gdy jeszcze mieszkali razem, później stanie się prawie niemożliwe, żeby to zmienić, żeby dzieci zrozumiały, że trzeba się modlić. Więc gdy rodzina razem staje do modlitwy, to będzie trwać razem niezależnie od tego, jakie trudności czy cierpienia miałyby ją spotkać i stąd też dzieci wezmą dobry przykład dla swojego życia dorosłego. To jednakże nie oznacza, że tylko rodzice mają wpływ na swoje dzieci i czasami w okresie dojrzewania lub zaraz po nim dzieci mogą chcieć ignorować wszystko, co ma związek z chodzeniem do kościoła. Ale gdy to nastąpi, rodzice nie powinni winić siebie. Zamiast tego powinni po prostu trwać w ufności i wierze oraz kontynuować modlitwę za dzieci, ponieważ jest prawdą, że każdy musi znaleźć swoją własną drogę i czyniąc tak młodzi ludzie muszą najpierw nabrać dystansu wobec tego, czego ich uczono. W dzisiejszych czasach, gdy tak wiele mówi się o “wolności”, “samorealizacji” i “demokracji”, dzieci mogą tak bardzo łatwo popełnić błąd podejmując całkowicie złe decyzje dla swojego życia. Dzisiejsze społeczeństwo niemal popycha je do czynienia tego, co tylko one uważają za najlepsze dla siebie, bez zastanowienia się choćby przez minutę, co mógłby o tym pomyśleć albo Bóg, albo ci, którzy Go kochają i znają. Ale jest to proces rozwoju i tu potrzeba wiele cierpliwości wobec drugiego. Potem Maryja proponuje nam...

Połóżcie Pismo św. na widocznym miejscu w waszych rodzinach, czytajcie je, rozważajcie je i uczcie się, jak Bóg kocha Swój lud

To samo życzenie Maryja wyraziła już w październiku 1984 i w sierpniu 1996. Uważam, że jest to rada bardzo praktyczna, ponieważ ostatecznie Pismo św. jest dla nas słowem Boga, który nas kocha. Pismo św. jest Jego listem do nas i w tym liście On ciągle nam mówi, że nas kocha, że chce nas prowadzić, że jest naszym Bogiem, że możemy Mu zaufać i że On jest naszą drogą, naszą prawdą, naszym światłem i naszym życiem. I jest rzeczą całkiem naturalną, że On chce, żebyśmy czytali ten list, który On do nas napisał z miłości do nas. Następnie jeśli kochamy Boga, to także pokochamy Jego list do nas. Jeśli kochamy Jego słowo, to pozostanie ono w naszych sercach. Więc jeśli słuchamy Maryi, to będziemy czytać, a także każdego dnia rozważać list Boga do nas. Gdy słyszymy padające z ust Maryi słowo “rozważajcie”, to natychmiast przypominamy sobie, co Ona czyniła ze słowem Bożym. Św. Łukasz pisze, że Maryja przechowywała w swym sercu słowa, jakie Jej Syn Jezus wypowiedział i rozważała je. Ten termin “rozważanie” naprawdę oznacza czynne rozważanie, a to oznacza, że wszystko, czego Maryja nauczyła się o Mesjaszu w Starym Testamencie, natychmiast porównywała ze wszystkim, co mówił Jezus i dzięki tym porównaniom mogła dojść do własnych wniosków i potem po prostu powiedzieć: “Tak, to jest Ten, o którym mówili prorocy”. Serce Maryi było sercem, które rozmyślało i rozważało, nie tylko w sensie czynienia takich porównań, ale było także sercem, które żyło w ciszy i nie pozwalało się zwieść przez zewnętrzne i bardziej powierzchowne sprawy rozgrywające się wokół Niej, natomiast było sercem, które pozostawało w cichym kontakcie z Bogiem i Jego słowem. W ten sposób także mogła poznać i stwierdzić, jak bardzo Bóg kocha Swój lud. Jeśli rozważymy Jej piękną modlitwę Magnificat, to się dowiemy, jak dobrze i jak głęboko zrozumiała historię Izraela, miłość Bożą, Boże prowadzenie i Bożą opiekę nad Jego ludem. Bóg troszczy się o małych wśród nas, o najmniejszych w społeczeństwie, o głodnych i jest ich opiekunem, jak również obrońcą przed możnymi i pysznymi, ponieważ to ich w końcu spotka niepowodzenie. Bóg okazał Swoją miłość do nas szczególnie przez to, że zesłał nam Swojego Syna jako Zbawiciela i miłość Ojca w pełni objawiła się przez Jego Syna. Jak piękne są przypowieści Jezusa, w których mówi do nas o Swoim Ojcu! Tutaj pomyślmy o miłosiernym ojcu w historii o synu marnotrawnym – ojcu, który z otwartym sercem radośnie wita i jest szczęśliwy z powodu syna, który wszystko roztrwonił, a potem wrócił do domu. Miłość Boga Ojca i troska o Jego lud posunęły się tak daleko, że On nawet nie oszczędził Swojego jedynego Syna, ale oddał Go nam dla naszego zbawienia. A potem Maryja mówi nam, że...

Jego miłość ukazuje się także w obecnych czasach, ponieważ On wysyła mnie, żebym wzywała was na drogę zbawienia

W ciągu wieków Bóg powoływał proroków, żeby rozgłaszali Jego słowo, wzywali lud do nawrócenia i próbowali, co mogli, żeby sprowadzić go na drogę zbawienia. Jeśli nawet, jak to już zostało powiedziane, największym dowodem miłości Ojca do nas była śmierć Jego jedynego Syna i jeśli nawet też wiemy, że całe objawienie zakończyło się wraz ze śmiercią ostatniego ucznia, to ciągle miłość Boża do nas wyraża się jako czynna opieka nad nami, która nagle nie skończy się. Jego opieka nad nami to jest i zawsze będzie wieczna miłość do nas i tak Maryja patrzy na swoje objawienia i swoją obecność wśród nas jako na dowód Bożej miłości i opieki nad nami. I Ona jako Matka Jezusa chce także, żebyśmy my, dzięki Jej objawieniom i szczególnej obecności tutaj pośród nas, poznali tę samą miłość Boga, który troszczy się o Swój lud. Sądzę też, że mogę powiedzieć, że faktycznie wiele milionów ludzi także poznało tę właśnie miłość, gdy tu przyjechali – że Bóg nie zapomniał o nas i że nas kocha. To obejmuje tych wszystkich, którzy znaleźli siłę, żeby porzucić grzech i znowu stali się wolni, tych wszystkich wielu, którzy byli w stanie pogodzić się i przebaczyć innym, tych wszystkich, którzy doświadczyli duchowego lub fizycznego uzdrowienia i oni wszyscy wiedzą bardzo dobrze, że Bóg rzeczywiście kocha ich i że Medjugorje w szczególny sposób stało się objawieniem Jego odwiecznej miłości do nas wszystkich. Jest także bardzo ważne dla nas, żebyśmy zastanowili się, a potem także poprosili Boga, żebyśmy wszyscy mogli poznać miłość Bożą. Oczywiście, nie zawsze jest to łatwe, a szczególnie wtedy, gdy cierpimy lub gdy mamy prawdziwy krzyż, ale prawdopodobnie jest to ostatnia lekcja naszej wiary, gdy mamy uznać miłość Bożą do nas także wtedy, gdy jest nam bardzo trudno. Wszystkim nam grozi także wielka pokusa, a szczególnie gdy cierpimy, żeby zacząć wątpić w Bożą miłość, a także w Jego miłosierdzie. Często moglibyśmy w jakiś sposób winić Boga za cierpienie, ale nasze cierpienie nie jest wolą Bożą, ale Jego wolą jest, że nawet jeśli cierpimy, to żebyśmy jeszcze głębiej spotkali Jego miłość do nas. Jest doświadczeniem wielu ludzi, że to właśnie cierpienie ponownie doprowadziło ich do Boga. Z pewnością stosownie jest tu wspomnieć, że gdy słyszymy, że Maryja objawia się – nie tylko tu w Medjugorju, ale także w innych miejscach – że jacyś ludzie będą się dziwić z powodu rozmnożenia objawień i zaczną wątpić w ich autentyczność. Pewni ludzie, którzy wierzą w objawienia, zawsze doszukują się w nich czegoś, co wskazuje na katastrofy, zaczynają rozumieć, a także przedstawiać Maryję jako prorokinię katastrof, ale takie reakcje zawsze są niewłaściwe, ponieważ Niebo nigdy nie przynosi katastrof, ale tylko ludzkość. Gdy Bóg przysyła do nas Maryję, to jest tak zawsze dlatego, że On nas kocha i w ten sposób pokazuje nam, że nie zapomniał o nas i że chce nas prowadzić na drodze zbawienia, żebyśmy mogli doświadczyć pokoju i zbawienia i żebyśmy pewnego dnia mogli wejść do wiecznego pokoju u Jego boku. Za to też rzeczywiście musimy być wdzięczni Bogu, ponadto także prosić Go o to, żeby objawił Swoją miłość całemu Swojemu ludowi w jego życiu codziennym, żeby otworzył na Niego swoje serca. O to teraz pomódlmy się...

Boże, nasz Ojcze, w Imię Twojego Syna Jezusa, wraz z Maryją, Twoją najpokorniejszą służebnicą, Królową Pokoju, chcemy podziękować Ci za to, że nas kochasz i chcemy podziękować Ci za Twoją miłość, ale teraz prosimy Cię też, żebyś przez Ducha Świętego oświecił nasze serca, żebyśmy mogli odpowiedzieć na wezwanie Maryi do modlitwy i żebyśmy na modlitwie mogli otworzyć się na Ciebie. Udziel nam łaski, żebyśmy dzięki objawieniom Maryi szczególnie poznali Twoją miłość do nas i żebyśmy przez całe nasze życie odpowiadali na Twoją miłość do nas. Prosimy Cię także za nasze rodziny, napełnij serca wszystkich matek i ojców i ich dzieci, żeby odnowili modlitwę, żeby wszyscy poznali Twoją miłość do nich zawartą w Piśmie św. i żeby jako rodziny odpowiedzieli na Twoją miłość do nich. Daj nam zrozumienie Twojego słowa i Twojej miłości, a Twoje słowo niech się stanie dla nas wszystkich światłem i prawdą. Daj nam wszystkim nowe serca, które są podobne do Serca Maryi, żebyśmy my także zachowywali i czynnie rozważali Twoje słowo. Prosimy Cię za tych wszystkich, którzy w tej chwili cierpią i którzy z tego powodu mogą wątpić w Twoją miłość, żeby przez Twojego Ducha mogli zostać oświeceni i poprowadzeni do Ciebie, naszego dobrego Ojca. W Imię Twojego Syna, Jezusa, i Maryi, Królowej Pokoju, wprowadź nas wszystkich na drogę zbawienia, przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

o. Slavko

Medjugorje, 27 stycznia 1999


BackHomeOverviewInfo
Last Modified 08/30/2000