Komentarz o. Slavko
Rozważanie na temat orędzia z 25 stycznia 1997


“Drogie dzieci! Zapraszam was, żebyście się zastanowiły nad swoją przyszłością. Tworzycie nowy świat bez Boga, tylko własnymi siłami i dlatego nie odczuwacie satysfakcji i radości w sercu. Ten czas to mój czas i dlatego, dzieci, znowu zapraszam was do modlitwy. Gdy odnajdziecie jedność z Bogiem, odczujecie głód słowa Bożego, a wasze serca, dzieci, przepełni radość. Będziecie świadczyć o Bożej miłości, gdziekolwiek będziecie. Błogosławię was i powtarzam wam, że jestem z wami, żeby wam pomóc. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.”

Wiele serdecznych pozdrowień dla tych wszystkich, którzy będą czytali te rozważania. Najpierw przypomnijmy sobie orędzie z Bożego Narodzenia 1996. Główną myślą i sądzę, że główną intencją modlitwy w tym orędziu, wyraźnie było to, żebyśmy się zastanowili i modlili się o to, żeby objawiła się nam Boża miłość i pokój. Skoro Bóg dał nam tę łaskę, to jestem pewien, że będziemy z radością przeżywać wszystkie te orędzia, które Maryja nam dała, a które pochodzą z Ewangelii. Zatem będziemy z radością realizować nasze życie według Ewangelii, przez całą wieczność. Mam nadzieję, że o to się modliliśmy i będziemy nadal się modlić, a wtedy Bóg miłości i pokoju objawi nam Siebie. Także nie powinniśmy zapominać, że od 2 sierpnia 1987 Matka Boża modli się o tę łaskę z Mirjaną - modlą się one za tych, którzy jeszcze nie doświadczyli miłości Bożej.

Jeśli chodzi o widzących, w tej chwili Jakov, Ivanka, Mirjana, Vicka i Ivan są w Medjugorju. Ivan po kilku miesiącach powrócił ze Stanów Zjednoczonych, a w połowie lutego znowu będzie podróżował do Australii, gdzie z wieloma ludźmi podzieli się świadectwem o objawieniach Maryi i orędziach. Marija, która jest we Włoszech, to ta, której Maryja zaczęła dawać orędzia i czyni to aż do dzisiaj. Już przeszło dziesięć lat, odkąd Maryja przestała dawać nam czwartkowe orędzia, a zamiast tego zaczęła dawać orędzia miesięczne. Pierwsze orędzie miesięczne zostało nam dane 25 stycznia 1987 r. Marija zwierzyła się nam z czegoś, co z pewnością powinno nas wszystkich uradować. Jest w ciąży z trzecim dzieckiem i sama polecając się modlitwom, modli się za inne kobiety w ciąży. Mirjana i Ivanka są w domu i prowadzą życie rodzinne. Mirjana nadal spotyka się z Matką Bożą drugiego każdego miesiąca. Od 2 sierpnia 1987 do 2 stycznia 1997 spotkanie Mirjany z Matką Bożą pozostawało czymś bardzo, bardzo prywatnym. Nawet jej własna rodzina nie mogła z nią być na nim. Zawsze to było sprawą prywatną. Mirjana zawsze zamyka się w swoim pokoju i wtedy zaczyna modlitwę. 2 stycznia 1997 Maryja powiedziała jej, że odtąd te spotkania będą otwarte także dla innych, ponieważ do tej pory nigdy ona nie wiedziała o jakiej godzinie Matka Boża do niej przyjdzie. Ale dzisiaj to wie, ponieważ 2 lutego Maryja przyjdzie do Mirjany o godz. 11. To znowu powinno być dla nas wszystkich nowym impulsem, żebyśmy tego samego dnia o tej samej godzinie modlili się w tej samej intencji, a jest nią modlitwa za niewierzących lub raczej za tych, którzy jeszcze nie doświadczyli miłości Bożej. 27 stycznia Vicka i ja polecimy do Afryki południowej i będziemy tam aż do 15 lutego. Proszę także was, żebyście polecili tę podróż w swoich modlitwach.

W tym miesiącu Maryja znowu dała nam orędzie przez Mariję, a to orędzie to znowu jest matczyne słowo, matczyna rada lub matczyna obietnica, że Ona jest i pozostanie z nami. Bardzo rzadko zapraszała nas w taki sposób, jak w tym orędziu. Zwykle zaprasza nas do modlitwy. Tym razem po raz pierwszy mówi:

Zapraszam was, żebyście się zastanowiły nad swoją przyszłością

Jeśli przed oczami mamy wszystko to, co Maryja powiedziała do nas aż do dzisiaj, to można powiedzieć, że zawsze radziła nam, żebyśmy przeszłość oddawali miłosierdziu Bożemu, przyszłość miłości i opiece Bożej i żebyśmy w chwili obecnej zdecydowanie w wolności współpracowali z Bogiem. Tutaj po raz pierwszy radzi nam, żebyśmy zastanowili się nad przyszłością. Sądzę, że wszyscy uświadamiamy sobie fakt, że dzisiaj wiele, wiele ludzi mówi o przyszłości i jest nawet dziedzina nauki, która nazywa się “futurologia”. Wszystko, o czym się mówi, może zostać sprowadzone do tego samego pytania. Co się stanie z nami i ze światem? Istnieją prawie naukowe wyjaśnienia apokaliptycznej przyszłości. Gdy myśli się o tym wszystkim, co dzieje się dzisiaj, to prawie na pewno można oczekiwać tego samego także wkrótce. A szczególnie, jeśli się mówi o ekologii. Jak wiele zanieczyszczeń i jak wiele trucizn produkujemy, jak wiele broni, bomb atomowych i wszelkiego możliwego promieniowania przygotowaliśmy dla siebie samych i jak wiele promieniowania będą emitować te wszystkie reaktory jądrowe? Gdy rozważy się to wszystko razem, to naprawdę jest pewien powód do obaw. Z drugiej strony ciągle wzywa nas Kościół, a szczególnie obecny Papież, do przygotowania się na nowe tysiąclecie i do wejścia w trzecie tysiąclecie w nowy sposób tak, żebyśmy mogli żyć w pokoju. Istnieje nadzieja, ale ciągle musimy uświadamiać sobie, że nasza przyszłość zależy od naszej teraźniejszości. To, co robimy dzisiaj, ma wielkie znaczenie dla naszej przyszłości. Właśnie tak jest, o czym my ludzie tak łatwo zapominamy. Jeśli zmienimy nasze obecne zachowanie, to otrzymamy obietnicę lepszej, bezpieczniejszej i piękniejszej przyszłości. Ale znowu powinniśmy sobie bardzo dobrze uświadomić to, że tu na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami, ponieważ pewnego dnia nasza pielgrzymka zakończy się. Nikt z nas nie przedłuży swojego życia. Jest to bardzo ważny punkt, nad którym powinniśmy się często zastanawiać. Ponieważ jesteśmy pielgrzymami, to nie ma sensu w czymś tu tkwić. Wszystko, do czego przylgniemy, może się skończyć i skończy się przeszkadzając nam w naszej drodze ku przyszłości. Widzimy, jak wiele ludzi dzisiaj utkwiło w dobrach materialnych, w pieniądzach, we władzy lub w rozkoszach. Tak wiele, że wiele z nich już się uzależniło, straciło część lub całą swoją wewnętrzną wolność. Nie można obiecać dobrej przyszłości osobie zniewolonej. Przytoczę teraz swoje myśli na temat tego orędzia, które chciałbym dać wam wszystkim: Żyjcie teraźniejszością w wolności, w wolności, w jakiej współpracujemy z Bogiem. To jest droga dla nas chrześcijan. To jest droga nadziei. Następnie Maryja mówi nam o bardzo niebezpiecznej rzeczywistości.

Tworzycie nowy świat bez Boga, tylko własnymi siłami

Właśnie to jest takie niebezpieczne. Wszystko, co robimy bez Boga, a może nawet wbrew Bogu, jest na szkodę naszą, innych i całej przyrody. Taki też jest najgłębszy skutek i znaczenie grzechu. Pierwszy grzech w raju, jaki popełniła Ewa, to w rzeczywistości była próba ukształtowania własnego życia bez Boga, a wszyscy wiemy, ile nas to kosztowało. Ale nie tylko pierwszy grzech, ale wszystkie grzechy są w rzeczywistości próbami ukształtowania naszego życia naszymi własnymi siłami, a za to bez Boga. Tu też przekraczamy tajemnicę zła. Jak to jest możliwe, że człowiek, który w głębi swej natury niesie tak silne pragnienie dobra, może jednocześnie działać na szkodę swoją i innych nie chcąc żyć według przykazań Bożych? To jest oszustwo grzechu i to jest oszustwo świata. Grzech obiecuje nam łatwe rozwiązania, własny pokój i własną satysfakcję, ale wszystko to są oszustwa. Jeśli ktoś pójdzie za obietnicami grzechu, skończy na zniszczeniu życia własnego i innych. U podstaw tego typu zachowania, tak czy inaczej, zawsze znajdziemy pychę. Sama pycha nie oznacza niczego innego, jak tylko odrzucenie woli Bożej, odrzucenie Jego planów, a próbę pójścia za własnymi planami i próbę stworzenia własnych planów. Powinniśmy już się nauczyć, że oparcie się na własnych tylko siłach i liczenie się tylko z własnymi siłami, to jeszcze jedno oszustwo. Bóg dał nam talenty, żebyśmy mogli z Nim współpracować, ale gdy działamy wbrew Niemu i Jego przykazaniom, to tracimy wszystko. W tym orędziu Maryja mówi nam także...

dlatego nie odczuwacie satysfakcji i radości w sercu

Gdy działamy wbrew Bogu, jesteśmy niezdolni do odczuwania satysfakcji i niezdolni do posiadania w swych sercach radości. Także orędzie na Boże Narodzenie mówiło nam o radości i już to sobie przemyśleliśmy. Jednak warto znowu spytać siebie samych, skąd pochodzi nasz brak satysfakcji i radości. Odpowiedź jest bardzo prosta - z naszego zachowania wobec Boga, wobec siebie samych, wobec innych ludzi i wobec przyrody. Skoro zostaliśmy uwolnieni od pychy, to będziemy zdolni przeżywać satysfakcję i nieść w sercach radość. Maryja znowu mówi...

Ten czas to mój czas i dlatego... znowu zapraszam was do modlitwy

To już lata upłynęły, odkąd nasz Papież, Jan Paweł II, opublikował encyklikę Matka Odkupiciela. Ta encyklika mówi o czasach maryjnych, a Maryja to potwierdza. To są Jej czasy. Bóg powierzył Jej te czasy, a Maryja ciągle pielgrzymuje z Kościołem. Dokładnie tak, jak była matką i nauczycielką Jezusa, tak w szczególny sposób w tym czasie jest naszą matką i nauczycielką. W świetle tego możemy znowu spojrzeć na Medjugorje, ponieważ tu naprawdę mamy maryjne czasy. Jak wiele ludzi przez te 15 lat i 7 miesięcy znalazło Boga dzięki Maryi, a znajdując Boga znaleźli także pokój, radość i pojednanie w życiu? Jak wielu ludzi zostało uwolnionych od grzechu i teraz żyje jak dzieci w wolności Bożej? Nigdy w pełni się nie dowiemy, co Bóg uczynił w sercach ludzi tutaj w Medjugorju, ale możemy być tylko wdzięczni i nadal iść za Maryją bez znużenia na modlitwie, w poście, nawróceniu i wierze. To jest także program na nadchodzący rok - rok, który w sposób szczególny został poświęcony Synowi. A w czasach, które należą do Maryi, Ona chce lub pragnie tylko jednej rzeczy, a mianowicie żebyśmy poznali Jezusa. A bez modlitwy niemożliwe jest poznanie Go, pokochanie i pójście za Nim. Potem Maryja mówi...

Gdy odnajdziecie jedność z Bogiem

Bóg jest życiem, prawdą, drogą i światłem. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że naszym najgłębszym życzeniem jest to, żebyśmy wszyscy znaleźli z Nim. Pragniemy żyć, ponieważ nikt nie chce umrzeć. Szukamy prawdy, ponieważ nikt nie szuka kłamstw. Szukamy drogi, ponieważ nikt nie szuka bezdroży. Chcemy światła, ponieważ nikt nie szuka ciemności. Gdy będziemy w jedności z Bogiem, a jest to możliwe znowu tylko przez modlitwę, to już tu na ziemi będziemy zanurzeni w wieczną i niezmierzoną miłość, pokój i radość. Wtedy...

odczujecie głód słowa Bożego

Tego doświadczamy, gdy kogoś kochamy. Jeśli kochamy, to tęsknimy za tą osobą. Tęsknimy, żeby być z tą osobą, ale jeśli nie możemy z nią być fizycznie, to wyczekujemy listu czy telefonu i jesteśmy szczęśliwi, jeśli dotrze do nas jakikolwiek znak od tej osoby. Ale żeby odczuwać głód słowa Bożego, musimy się modlić o tę łaskę, a nasza współpraca tutaj oznacza modlitwę i wcielenie w życie innych orędzi Maryi takich, jak post. Przez modlitwę i post nasze serca z pewnością doświadczą prawdziwego pokarmu. Podobnie jak wtedy, gdy pościmy, szybciej zrozumiemy, co to znaczy posiadać żywność, to również zrozumiemy, co Bóg mówi do nas i że ma dla nas słowo. Więc bardzo łatwo zrozumieć nasze zadanie. Powinniśmy opróżnić nasze serca i umysły z wszystkich bezużytecznych słów, a wtedy nasze dusze zatęsknią za Bogiem. Jest prawdą, że nasze serca i nasze dusze spożywają zbyt dużo bezużytecznego pokarmu i dlatego często jest tak trudno współpracować z Bogiem i budować z Nim nowy świat. Św. Paweł powiedział, że należy zdjąć z siebie starego człowieka, a założyć nowego. Gdy już jesteśmy wypełnieni słowem Bożym, Maryja mówi...

Wasze serca... przepełni radość

Z tego wypływa nasze najważniejsze zadanie...

Będziecie świadczyć o Bożej miłości, gdziekolwiek będziecie

Smutna twarz nie może być świadkiem Bożej radości. Serce bez życia wewnętrznego nie może być świadkiem żyjącego Boga. Serce bez miłości nie może stać się świadkiem miłości Bożej. Dlatego warunkiem naszego świadczenia o miłości Bożej jest to, żebyśmy w naszych sercach nieśli Bożą miłość i radość. Na koniec wreszcie Maryja mówi...

Błogosławię was

Ona jest matką, która mówi za nas przed Bogiem, która modli się za nami i która nas broni. Taki jest sens błogosławieństwa. Ona wie, jacy jesteśmy, ale nas nie oskarża ani nie sądzi, ale raczej jako nasza matka wstawia się za nami. To jest nasza szansa w tym czasie, który należy do Maryi. Ona zatem mówi...

Powtarzam wam, że jestem z wami, żeby wam pomóc

Dlatego ten czas to jest czas łaski. I z pewnością bardzo wiele ludzi stwierdziło to tu w Medjugorju i przez te doświadczenia i pomoc udzieloną im przez Maryję stali się siłą i dynamiką Medjugorja. Chciałbym powiedzieć jeszcze jedno na temat tego orędzia z innego punktu widzenia. W tym orędziu Maryja wzywa nas do budowania nowego świata z Bogiem, a nie bez Niego. Pragnie, żebyśmy zebrali nasze siły, jakie Bóg nam dał i połączyli je z Bogiem. Tylko wtedy staniemy się silni. W innym przypadku, z naszymi własnymi tylko siłami, zostajemy skazani na brak satysfakcji i radości. Właśnie to powinni zrozumieć wszyscy rodzice i wszyscy nauczyciele młodzieży. Teraz tutaj wszyscy my dorośli powinniśmy na serio postawić sobie pytanie, czego my wszyscy chcemy i oczekujemy od naszych dzieci. Jedno jest pewne. Wszyscy chcemy, żeby nasze dzieci były szczęśliwe i jest to jedno z najgłębszych pragnień ludzkich serc. Nawet nienarodzone dziecko pragnie być szczęśliwe i jest szczęśliwe, jeśli rodzice je akceptują i oczekują z radością i miłością. To pragnienie i tęsknota, żeby być szczęśliwym, idzie za nami przez całe życie, chociaż wszystkie problemy zaczynają się wtedy, gdy mamy być dobrzy. Chcemy być szczęśliwi, ale często nie chcemy być dobrzy. Naprawdę są dwie drogi, na których może się spełnić to pragnienie. Nie możemy istnieć bez pragnienia szczęścia, ale możemy podejmować złe metody i złe drogi, na których mamy nadzieję osiągnąć szczęście. Każde słowo, każda czynność, każdy egoizm, każda pycha związana z różnymi formami uzależnień wyrażają pragnienie właśnie tego, żebyśmy byli szczęśliwi. Jeśli ktoś bierze narkotyki czy alkohol lub żyje bez zasad moralnych, to naprawdę tylko pragnie być szczęśliwym. Ale są to ślepe uliczki, takie, które nagle się kończą i które nie mają wyjścia. Dlatego całe wychowanie najpierw musi zakładać, że będziemy pomagać młodzieży, żeby stała się dobra. Właśnie pod tym względem napotykamy trudności we wszelkich formach wychowywania młodzieży. Jeśli chcemy pomóc ludziom, żeby byli dobrzy, to musimy też nauczyć ich, żeby byli zdolni walczyć, ale nie z siłami zewnętrznymi w świecie, ale z tym, co nosimy we własnych sercach. Jeśli pragniemy stać się dobrymi ludźmi, to musimy walczyć z pychą, z zazdrością, z samolubstwem, z uzależnieniem od przyjemności. Ta walka nie jest łatwa i jej trud ciąży nad nami przez całe nasze życie. Dobrze jest tu wspomnieć, że diabeł i wszelkie zło są niestrudzone, jak raz Maryja sama powiedziała w orędziu. Jeśli jesteśmy dobrzy i walczymy o dobro, a potem zmęczymy się, to diabeł już zwyciężył. Pójście drogą wraz z Maryją oznacza wezwanie przez Boga. Walka o to, żeby być dobrym i walka o dobro nie są bez celu. Wiemy, że najgłębszy cel i najgłębsze pragnienie w naszych duszach, to jest to, czego wszyscy chcemy. Stawanie się dobrym i tworzenie warunków do tego, żeby być szczęśliwym - szczęśliwym na duchu, szczęśliwym na duszy i szczęśliwym na ciele - to są składniki pokoju. Współpraca z Bogiem to nasza satysfakcja i nasz pokój. Wszyscy rodzice i wszyscy nauczyciele, którzy ze wszystkich swoich sił pracują dla dzieci i młodzieży, muszą też wiedzieć, że jest to najpiękniejsze, gdy odbywa się we współpracy z Bogiem Stworzycielem. Dobre wychowywanie zawsze jest bardzo trudne, ale jest to najpiękniejsza praca, ponieważ dzięki naszym wysiłkom pozwalamy rozwijać się darom i talentom, jakie Bóg zasiał w każdym ludzkim sercu. Więc niech to orędzie dopomoże nam przez ten rok budować z Bogiem życie nasze, życie naszych rodzin, życie naszej wspólnoty, Kościoła i świata. To przyniesie nam wszystkim satysfakcję i radość, a to jest warte zachodu! Pomódlmy się:

Boże, nasz Ojcze, dziękujemy Ci za to, że chcesz tego, co jest dobre i że Twoją wolą jest nasz pokój. Błagamy Ciebie, ześlij nam Swojego Ducha Świętego, żebyśmy mogli zastanowić się nad naszą przyszłością i nad tym, że z tymże Duchem możemy przeżyć nasze życie w taki sposób, żeby nasza przyszłość stała się Twoją przyszłością. Prosimy Cię, uwolnij nas od wszystkiego, co zostało w nas stworzone bez Ciebie lub wbrew Tobie. Przebacz nam to, że tak często próbowaliśmy ukształtować nasze życie bez Ciebie. Przebacz nam, że zbyt ufaliśmy naszym własnym siłom, które są tak kruche. Przynosimy Ci nasz brak satysfakcji i radości, żebyś wszystko to obrócił w dobro. Z Maryją, do której ten czas należy, prosimy Cię, żebyś dał nam łaskę modlitwy. Daj nam łaskę, żebyśmy osiągnęli jedność z Tobą i żebyśmy łaknęli Twojego słowa. Pobłogosław tych wszystkich, którzy rozpowszechniają Twoje słowo w Kościele - Papieża, wszystkich biskupów, wszystkich kapłanów, wszystkich katechetów i wszystkich zakonników - żeby wszyscy łaknęli Twojego słowa, żeby Twoje słowo stało się ich pokarmem i żeby następnie mogli oni prowadzić do Ciebie innych. Napełnij nasze serca Swoją radością, żebyśmy mogli świadczyć o Twojej miłości. Wraz z Maryją prosimy Ciebie, żebyś nas pobłogosławił i ochronił. Daj nam łaskę, żebyśmy się stali nowym ludem i daj naszym rodzinom łaskę, żeby zostały uzdrowione i stały się nowymi rodzinami. Wreszcie o to samo prosimy dla wszystkich wspólnot, dla całego Kościoła i całego świata. Obyśmy wszyscy współpracowali z Tobą, żebyśmy się stali gotowi budować z Tobą nowe czasy. Pobłogosław nas, Ojcze, wraz z Twoim Synem i Duchem Świętym. Niech się tak stanie. Amen.

O. Slavko

Medjugorje, 28 stycznia 1997


BackHomeOverviewInfo
Last Modified 09/27/2000