Komentarz o. Slavko
Rozważanie na temat orędzia z 25 maja 1999


“Drogie dzieci! Także dzisiaj wzywam was do nawrócenia i żebyście silniej wierzyły w Boga. Dzieci, szukacie pokoju i modlicie się na różne sposoby, ale jeszcze nie oddałyście swych serc Bogu, aby je napełnił Swoją miłością. Więc jestem z wami, żeby was uczyć i żeby przyprowadzić was bliżej do miłości Boga. Jeśli kochacie Boga ponad wszystko inne, będzie wam łatwo modlić się i otworzyć Mu wasze serca. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.”

Pozdrawiam wszystkich was, którzy czekacie na orędzie Matki Bożej i próbujecie iść za orędziami Matki Bożej, a teraz powróćmy myślami do orędzia z kwietnia. Najpierw Maryja ponownie wezwała nas do modlitwy, a ze wszystkich danych tu orędzi wynika jasno, że modlitwa jest niesamowicie ważna dla Maryi, ale ciągle znowu jest jasne, że bardzo wielu ludzi jeszcze się nie modli. Wszyscy musimy się starać, na ile potrafimy, żeby nasza modlitwa stała się spotkaniem, ponieważ w rzeczywistości słowo “modlitwa” znaczy tylko tyle, że czegoś potrzebujemy i dlatego kogoś o coś prosimy. Na tym spotkaniu także możemy prosić, ale powinniśmy także pamiętać, że spotkanie z Bogiem oznacza także chwalenie Go, dziękowanie Bogu, próbowanie zrozumienia Jego woli, a potem pójście za nią, żeby być z Nim w ciszy i wtedy w końcu także proszenie Go o różne rzeczy. Drugim punktem kwietniowego orędzia było to, że Maryja pragnęła, żebyśmy się stali radosnymi posłańcami pokoju w tym świecie pozbawionym pokoju. Wyjaśnijmy, że niesienie pokoju i miłości to najpiękniejsze zadanie, jakie istota ludzka mogłaby otrzymać, ponieważ każdy z nas niczego więcej nie pragnie, jak pokoju i miłości. Ale jednocześnie jest to także najtrudniejsze zadanie, jakie człowiek mógłby otrzymać, ponieważ gdyby ono było tak łatwe, to świat byłby pełen posłańców pokoju i miłości. Dlaczego jest ono tak trudne? Czy rozumiemy je patrząc na ostatni punkt orędzia Maryi? Maryja mówi tam, że modli się za nas i że wstawia się za nami, żeby nasze zachowanie zawsze było chrześcijańskie. Żeby trochę lepiej zrozumieć zachowanie chrześcijańskie, pomyślmy najpierw, czym jest dla nas normalne zachowanie. Normalne zachowanie jest dla nas dostosowywaniem naszego zachowania do zachowania innych, a to znaczy, że jeśli ktoś zranił nas, to jest dla nas normalne, żebyśmy z gniewem w sercu zdecydowali się zranić jego i odpłacili mu tym, co nam uczynił. Jeśli ktoś zrobi nam coś dobrego, odpłacamy mu dobrem, a jeśli ktoś nas krzywdzi, to my wtedy krzywdzimy jego. Ale Jezus powiedział o tym normalnym typie zachowania, że jest to również zachowanie pogan, a więc nie jest to nic szczególnego. Zachowanie chrześcijańskie jest wtedy, gdy moje myśli, słowa i uczynki dostosowuję do zachowania Jezusa, a więc nie do zachowania innych, ale do tego, co Jezus czyni wobec mnie i co On o mnie mówi i myśli. Dlatego jest to tak trudne dla nas ludzi i nie ma żadnych technik czy sił, które od razu doprowadziłyby nas wszystkich do chrześcijańskiego zachowania. Raczej chodzi o to, żebyśmy bardzo szczerze wykonywali naszą pracę duchową jak modlitwa, post, spowiedź i tak dalej aż stanie się to dla nas normalne i przekształci w codzienny pokarm naszego organizmu. Jeśli będziemy postępować w taki sposób, to z pewnością krok po kroku nasze zachowanie stanie się bardziej chrześcijańskie. Maryja pragnie, żebyśmy przez modlitwę i post stali się Jej świadkami, a to Medjugorje przywróciło post do życia. Post to wołanie z Nieba i zwyczaj zarówno biblijny jak Kościoła. Wiemy, że o poście powszechnie się zapomniało, a to był błąd; tak więc jest dobrze, że odnawiamy naszą decyzję i znowu prosimy o łaskę, żebyśmy byli zdolni do postu.

Jak sądzimy, widzący: Vicka, Ivan i Marija, nadal mają codzienne objawienia. Marija była tu na 10 dni w maju i obiecała nam, że przyjedzie tu znowu na rocznicę. Ivan i Vicka są w domu i każdego dnia dają świadectwo pielgrzymom, podczas gdy Mirjana, Ivanka i Jakov są również w domu i prowadzą normalne życie rodzinne. Mirjana i Jakov od czasu do czasu również mówią do pielgrzymów, podczas gdy Ivanka wybrała życie w cichości. Znowu z dnia na dzień rośnie strumień pielgrzymów, a początkowa lękliwa reakcja na wydarzenia w Kosowie i Jugosławii wydaje się ustępować. Nigdy nie było rzeczywistej przyczyny tego lęku, ale gdy ludzie się boją, nic nie można uczynić, jednak ten lęk już zmalał i ludzie powracają w ciągle wzrastającej liczbie.

Osobiście znowu chciałbym tu powiedzieć, że prowadzimy Międzynarodową Konferencję Kapłanów od 30 czerwca do 6 lipca i zapraszam na nią wszystkich kapłanów, a także proszę grupy pielgrzymów, żeby dały znać swym kapłanom, że będzie miało miejsce to spotkanie. Tematem tego spotkania będzie BÓG OJCIEC, STWORZYCIEL ŻYCIA A KAPŁANI W SŁUŻBIE ŻYCIA, W SŁUŻBIE ŻYCIA NIENARODZONEGO I W SŁUŻBIE ŻYCIA ZRANIONEGO, a o tym będzie mówiła s. Elwira. Konferencja będzie także dotyczyła roli kapłanów w uzdrawianiu. Będzie do nas mówił także o. Jozo i inni. Z całego serca każdego zapraszamy, a także prosimy każdego o modlitwę za kapłanów.

Jak już się przyzwyczailiśmy, Maryja tak, jak to robi od stycznia 1987, także tym razem dała nam orędzie na 25-ty dzień miesiąca przez Mariję Pavlović-Lunetti. Gdy czytamy to orędzie, to możemy dostrzec, że Maryja pozostała wierna swemu planowi proszenia nas o to, żebyśmy się nawrócili, mieli wiarę, otworzyli swe serca i zaakceptowali Ją jako swą nauczycielkę, żeby mogła nas doprowadzić do miłości Boga. Ona także mówi nam, że będzie nam łatwiej modlić się, gdy w naszych sercach niesiemy miłość do Boga, ale, jak to od pewnego czasu czyniliśmy w naszych rozważaniach, przyjrzymy się Jej orędziu punkt po punkcie.

Także dzisiaj wzywam was do nawrócenia

Nawrócenie to wezwanie, które ciągle powtarza się w Biblii, a Maryja tylko powtarza biblijne wezwanie. Wzywała nas do nawrócenia tak wiele razy, tak więc często mówiliśmy o tym tu w tych rozważaniach. Powinniśmy sobie uświadomić fakt, że przez to orędzie także my powinniśmy się przygotować na nadchodzącą 18-tą rocznicę objawień tu w Medjugorju i mając to na uwadze dobrze jest znowu podkreślić cel nawrócenia. Nawrócenie ma wiele aspektów. Dla jednego jest to Boże wezwanie, żebyśmy się zwrócili do Niego i całym sercem całe swe życie prowadzili zgodnie z Nim i tak żyli w Jego świetle. Skoro zostaliśmy wezwani, żeby zwrócić swe życie do Boga, to nasze odwrócenie się od świata także staje się częścią nawrócenia. To oznacza także odwrócenie się od nas samych w naszym egoizmie i naszym samolubstwie. To także oznacza odwrócenie się od naszych zranień i od naszego bycia grzesznikami. Nie ma w nas niczego, w czym mielibyśmy tkwić. Jeśli jest w nas dobro i trwamy w nim i trochę koncentrujemy się na nim, możemy stać się dumni i znowu jesteśmy z dala od Boga. Musimy także odwrócić się od innych wokół nas, żeby nie zdarzyło się, że mierzymy nasze zachowanie według tego, co robią oni i tu w szczególności musimy się odwrócić od wszelkiego grzechu. To tu napotykamy najtrudniejszy aspekt nawrócenia, ponieważ musimy się zdystansować wobec tego, co robi reszta świata, ale ciągle zło i grzech nie pozwalają nam tak szybko odejść, bo znajdują w nas takich łatwych współpracowników z powodu naszej pychy, naszego egoizmu i innych naszych złych przyzwyczajeń. Zatem potrzeba nam ciągle duchowej siły, żebyśmy pozostawali silni w tym napięciu pomiędzy tym, co dobre i tym, co złe. A więc nawrócenie oznacza zbliżenie się i w tym samym czasie odwrócenie się, a w tym zwróceniu się do Boga naprawdę chodzi o wzrost. Wzrost jest głównym celem nawrócenia, ale również może się łatwo zdarzyć, że nawrócenie będziemy rozumieli tylko w aspekcie odwrócenia się od zła i będziemy mówić, że ponieważ nie robimy nic złego, to już się nawróciliśmy, ale nie próbując czynić nic dobrego. Gdy słyszymy chrześcijanina, jak mówi: “Jestem dobrym chrześcijaninem, ponieważ nie zabijam, nie kradnę, nie robię nic złego”, to z pewnością dobrze jest nie kraść, nie zabijać i nie robić niczego złego, ale dobremu chrześcijaninowi nie wystarcza, że nie robi nic złego. Przeciwnie, naszym zadaniem jest robić ciągle coraz więcej dobrego i robić to radosnym sercem. Widzimy tu, że w nawróceniu chodzi o wzrost w dobrem. Skoro akceptujemy ten aspekt nawrócenia całym naszym sercem i ciągle nad nim pracujemy, to faktycznie wzrastamy w relacji z Bogiem i z innymi wokół nas. Tylko wtedy zrozumiemy dobrze, co to znaczy tak długo uczęszczać do szkoły Maryi i czego Ona od nas rzeczywiście chce. Tylko w ten sposób możemy dobrze przygotować się na 18-tą rocznicę objawień Maryi. Zatem Maryja chce, żebyśmy

silniej wierzyli w Boga

Najpierw spójrzmy na łacińskie słowo CREDO, a ono pochodzi od dwóch słów: COR DARE, czyli SERCE DAWAĆ lub dawać swe serce. Ponadto ma ono podstawowe znaczenie dla wiary i wiedzy. Można to natychmiast rozróżnić, ale gdy nasza wiedza jest w sposób naturalny tak ważna dla naszej wiary, w wierze chodzi przede wszystkim o otwarcie serca. Wiara oznacza kochanie, dawanie i ufność, bo ten, kto wierzy, ten stoi mocno i jest jak w aramejskim AMAN, które oznacza silnie stać w Bogu, mieć pokój i nie mieć lęku. To, co Maryja nam tu mówi, przypomina nam pierwsze spośród dziesięciu przykazań: ”Ja jestem twym Bogiem i nikt inny.” W dzisiejszym świecie łatwo dostrzec jak wielu ludzi nie posiadających wiary w Boga ciągle wierzy, wierzy w coś, ale są to zabobony lub fałszywa wiara, która tak bardzo się rozprzestrzeniła. Jak wielu ludzi poszukuje odpowiedzi na swoje życie, a szczególnie na przyszłość w horoskopach, jak wielu odwiedza wróżki i jak wielu używa wahadełek lub czyta z kart tarota lub z własnej dłoni, itd? Wszystkie te rzeczy zagłuszają w ludziach sumienie i oni już nie stoją mocno i jest tak wielu ludzi, którzy są w depresji, którzy stracili sens swego życia, którzy trwają w gniewie i nie mogą odnaleźć swej drogi przez życie. Dlatego tak wielu ludzi odmawia pojednania, dlatego jest tak wiele przemocy, dlatego tak szybko zabija się życie nienarodzone i dlatego tak łatwo rozpoczynają się wojny. To wszystko to są skutki działania ludzi pozbawionych sumienia. Bóg stworzył człowieka dla Siebie i człowiek nie może znaleźć pokoju bez Boga - to nam mówi św. Augustyn. To wynikało z jego własnego doświadczenia, że jego serce nie mogło znaleźć pokoju, dopóki on nie odnalazł Boga. Gdy patrzymy na życie Maryi, to widzimy, że w swoim życiu umieściła Boga na pierwszym miejscu i poprzez wiele swych orędzi mówi nam, żebyśmy zrobili to samo. A umieścić Boga na pierwszym miejscu w naszym życiu naprawdę oznacza, żeby być w Bogu, w Jego świetle, w Jego życiu, w Jego miłości i w Jego miłosierdziu. I tutaj można odkryć związek pomiędzy nawróceniem i wiarą, ponieważ nawrócenie zawsze oznacza drogę, która coraz głębiej wchodzi w wiarę, w Boga i jest bardzo ważne, abyśmy przez wzgląd na to orędzie w końcu zdecydowali się na modlitwę o łaskę wiary. Wtedy także pokazalibyśmy, że staliśmy się dobrymi uczniami w szkole Maryi, ponieważ być w szkole Maryi rzeczywiście oznacza, że decydujemy się na Boga, niezależnie od tego, w jakiej sytuacji moglibyśmy się znaleźć. Zaczynamy nową drogę lub kontynuujemy tę dobrą drogę tylko wtedy, gdy ciągle decydujemy się na Boga. Nie można tu zapominać, że pierwszą modlitwą, jaką Maryja odmówiła z widzącymi był początek Credo - “Wierzę w Boga”. Powiedziała także, że przyszła do nas, żeby nam powiedzieć, że Bóg istnieje. W tym ateistycznym, bezbożnym świecie, w którym ludzie zgubili Boga, stracili także cały sens moralności i etyki i nową drogą, jaka ludziom i całemu światu może przynieść pokój, jest po prostu zdecydowanie się na Boga. Następnie trzecim punktem orędzia z tego miesiąca jest...

Szukacie pokoju i modlicie się na różne sposoby, ale jeszcze nie oddałyście swych serc Bogu, aby je napełnił Swoją miłością

To wezwanie jest oczywiście ściśle związane z wezwaniem do silniejszej wiary w Boga, ponieważ jeśli wierzymy silniej, to nasze serce już jest w Bogu. Dlatego jest dla nas sprawą krytyczną, żebyśmy spytali się siebie, co mogłoby nam przeszkodzić oddać Mu nasze serca lub dlaczego jeszcze nie oddaliśmy Mu swoich serc. Tu po prostu musimy wspomnieć o grzechu, ponieważ to grzech oddziela nas od kogoś. A stan grzechu przede wszystkim polega na tym, że zamykamy przed Bogiem nasze serce i z powodu grzechu zwracamy się do świata. Tutaj także wielką przeszkodą staje się pycha. Pycha jest wobec wiary najbardziej oporną i upartą pozycją. Bóg mówi: “Ja jestem waszym Bogiem i nikt inny”, ale to pycha w ludziach każe im mówić: “Kim Ty jesteś?” i ogłaszać siebie bogami. Znowu Bóg pragnie znaleźć nasze serca otwarte, aby mógł nas napełnić Swą miłością. Dlatego jest zupełnie niezrozumiałe i nie można wytłumaczyć, że ktoś może się Go bać, gdy w rzeczywistości Bóg pragnie napełnić nasze serca tym, za czym one tęsknią najbardziej, a tym jest miłość. A gdy nasze serce jest napełnione miłością, to nasze życie może oczywiście być ukształtowane tak, jak tęsknimy, żeby ono było i wtedy nasze serce będzie dążyło do tego, żeby życie innych również zostało ukształtowane tak, jak tęsknią najbardziej, ponieważ my będziemy chcieli dla nich tego, co już mamy. Nikt z nas nie pragnie żyć z ludźmi, którzy w swej pysze uczynili siebie bogami lub którzy uwielbiają jakiegoś światowego idola, ponieważ ci ludzie są w niebezpieczeństwie. Wszelki strach, który dzisiaj jest wszędzie tak oczywisty, pojawia się zawsze z tego samego powodu, a tym powodem jest, że serce nie jest wypełnione miłością. W Biblii mówi się nam, że tam, gdzie jest miłość, tam rzeczywiście nie ma lęku. Tak więc pozostała nam decyzja, żebyśmy się modlili o łaskę miłości, abyśmy w miłości odnowili naszą relację z Bogiem i dzięki temu żyli w pokoju. Potem Maryja mówi...

Więc jestem z wami, żeby was uczyć i żeby przyprowadzić was bliżej do miłości Boga

Widzimy tu, że wymienia Ona dwa powody Swej obecności z nami - Jej nauczanie nas i przyprowadzanie nas do Boga - i wkrótce będzie 18 lat od czasu, kiedy zaczęła się objawiać między nami, a to oznacza, że rzeczywiście jest z nami codziennie. Tutaj powinniśmy zauważyć, że Maryja nie tylko mówi o sobie jako o naszej matce, ale że po prostu jest nauczycielką. W swej encyklice z 1987 r. MATKA ODKUPICIELA, Papież podkreślił, że Maryja nie tylko była matką Jezusa, ale także Jego nauczycielką i dlatego też jest naszą matką, a także naszą nauczycielką. Papież powiedział także, że Maryja najlepiej może nam pomóc w poznawaniu Jezusa, ponieważ to Ona, a nie ktoś inny, najlepiej Go znała i dokładnie tak jest, ponieważ była zarówno Jego matką, jak Jego nauczycielką. Lepiej może nam pomóc spotkać Jezusa niż wszyscy inni święci. Może byłoby dobrze, gdybyśmy uświadomili sobie fakt, że każdy z nas jako dziecko zawsze z radością przyjmował swoją matkę, a tak jest dlatego, że matki naprawdę służą dzieciom lepiej niż cokolwiek innego. Na przykład, gdy matka gotuje, sprząta, zmywa lub prasuje i wykonuje wszystkie te inne rzeczy, które są tak potrzebne dla dobra dzieci, to matka jest zawsze akceptowana i jest drogą matką, ale jest o wiele trudniej zaakceptować ją jako nauczycielkę i tu zaczyna się konflikt z matką. Ale skoro matka zaczyna coś od nas wymagać, na przykład, gdy próbowała nauczyć nas mówić “dziękuję” lub coś zrobić, my, nawet jako bardzo małe dzieci, uczyliśmy się mówić “nie” i przez to sprzeciwiać się. Ale oczywiście matka jest nauczycielką, która wie wszystko, ponieważ zna dziecko tak dobrze, wie o wszystkim, co dziecko może zrobić, jak również zna wszystkie jego słabości. Dlatego jej rola jako nauczycielki jest zawsze odpowiednia, chociaż szczególnie w latach wczesnej młodości jest tak wiele konfliktów pomiędzy rodzicami a dziećmi, ponieważ dzieci nie chcą zaakceptować rodziców jako swoich nauczycieli. Tak samo jest pomiędzy Maryją a nami. Tak bardzo się cieszymy, gdy Ona mówi: “kocham was niezmiernie”, “należycie do mnie”, “jestem waszą matką”, “modlę się o wasze nawrócenie” i nie mamy problemu w zaakceptowaniu tych słów, ale gdy Ona przychodzi do nas jako nauczycielka i mówi “módlcie się codziennie”, “módlcie się nieustannie”, “uczestniczcie we Mszy świętej”, “czcijcie Mojego Syna” lub gdy mówi “pośćcie”, to my nagle mamy tak wiele wymówek i tak wiele oporu i nie słuchamy Jej, gdy nas uczy. A więc wydaje się, że tak łatwo nam przyjąć Maryję jako naszą matkę, aby nam służyła, ale o wiele trudniej jest nam przyjąć Ją jako naszą nauczycielkę. Często można dostrzec wśród pielgrzymów, gdy na przykład przychodzą i szukają pewnego rodzaju pomocy, a to oznacza, że szukają matki, która pomaga i służy, a to oczywiście jest wspaniałe i gdy otrzymują, o co prosili, to także przyjmują to, co Ona im mówi, ale wszystkim nam bardziej grozi niebezpieczeństwo łatwego zapominania tego, co Ona mówi do nas jako nauczycielka niż jako matka. Tutaj chciałbym powiedzieć, że teraz przygotowujemy się na 18-tą rocznicę i powinniśmy bardzo świadomie, niezależnie od wszelkiego oporu, jakiego próbowalibyśmy użyć lub wszystkich naszych złych przyzwyczajeń, przyjąć Maryję jako naszą nauczycielkę i nieważne, jak się czujemy, po prostu zrobić to, o co Ona nas prosi. A więc powinniśmy modlić się rano, w ciągu dnia i wieczorem, pościć dwa razy w tygodniu, co miesiąc chodzić do spowiedzi, uczestniczyć we Mszy św., czytać Pismo Święte, a także kochać i być miłosiernym wobec innych, kochać Boga - po prostu wszystko, czego nas uczyła jako nasza nauczycielka. Gdy będziemy to wszystko robić, to wyjdzie nam także wszystko inne, o co prosiła i wtedy zostaniemy doprowadzeni do miłości Boga. Przypomnijmy tu sobie, co Maryja robi z Mirjaną drugiego każdego miesiąca, a jest to modlitwa za niewierzących, a to znaczy za tych, którzy jeszcze nie doświadczyli miłości Boga. Ta modlitwa zaczęła się 2 sierpnia 1987 r. i powtarza się każdego miesiąca. Ta modlitwa to jedno z najważniejszych życzeń, jakie Ona ma, ponieważ tylko doświadczenie Bożej miłości może nas poruszyć do tego, żebyśmy robili to, co Ona mówi, żebyśmy robili. Zastanówmy się tu nad naszym ludzkim doświadczeniem. Jeśli kochamy nauczyciela, to także kochamy jego przedmiot, ale jeśli nie kochamy nauczyciela, to nigdy nie pokochamy przedmiotu, jakiego on próbuje nas nauczyć. Tak więc, gdy kochamy matkę, to łatwiej zaakceptujemy to, co ona próbuje nam powiedzieć, ale wszyscy już doświadczyliśmy tego, że bardziej kochamy ludzi, gdy mniej od nas wymagają niż matkę, która nam coś mówi. W końcu zatem Maryja, żeby rozwiązać problem modlitwy i wszystkich tych innych spraw, mówi nam, że musimy kochać tak, żebyśmy mogli zrobić to, co Ona nam mówi.

Jeśli kochacie Boga ponad wszystko inne, będzie wam łatwo modlić się i otworzyć Mu wasze serca

Tu staje się jasne, że codziennie musimy się modlić o łaskę miłości. I naprawdę mam nadzieję, że te 18 lat wprowadzi nas jeszcze głębiej w miłość Boga do nas. Teraz tu kończę te rozważania, ale jeszcze was poproszę, żebyście każdego dnia rzeczywiście się modlili za cały świat, za wszystkich innych i za nas samych, żebyśmy doświadczyli Bożej miłości, a wtedy nasze serca otworzą się na spotkanie Boga, wtedy modlitwa stanie się łatwiejsza, a także otrzymamy pokój. Pomódlmy się...

Boże, nasz Ojcze, dziękujemy Ci za Twoją miłość, jaką objawiłeś przez Swojego Syna, Jezusa Chrystusa. Dzisiaj wraz z Maryją, Twoją pokorną służebnicą, która kochała Ciebie całym swym sercem, prosimy Cię, żebyś zesłał Ducha miłości do naszych serc, do naszych rodzin, do naszych wspólnot, do Kościoła Katolickiego i do wszystkich innych Kościołów Chrześcijańskich. Ześlij Swojego Ducha do serc tych wszystkich, którzy są odpowiedzialni za religie, a także za cały świat, ześlij Go do polityków, do ekonomii, do badań, do technologii i wyślij Swojego Ducha do wszystkich ludzkich serc, aż zostanie usunięta wszelka nienawiść i wszystkie inne negatywne uczucia. Ojcze, uzdrów wszystkie serca Swą Ojcowską miłością, aby dzięki Twojej miłości wszystkie serca otworzyły się na Ciebie i abyś Ty wtedy mógł zająć pierwsze miejsce w życiu każdego i żebyśmy mogli zacząć nowe życie w Twojej miłości. Dziękujemy Ci za 18 lat obecności Maryi, Królowej Pokoju, tutaj z nami, i prosimy Ciebie, abyś napełnił Swoją miłością serca widzących i ich rodzin, a także wszystkich pielgrzymów i wszystkie grupy modlitewne, aby wiernie stały przy Maryi i abyś także napełnił tych, których decyzje oziębły lub którzy porzucili wszystko to, czego się nauczyli od Maryi. Przez Twojego Ducha miłości porusz nas wszystkich tak, abyśmy mogli pokonać wszelkie zło i żebyśmy byli Twoimi dobrymi świadkami tu na ziemi i niech dotrze do nas wszystkich Twoje błogosławieństwo pokoju, aby nas strzegło i prowadziło, przez Chrystusa, naszego Pana. Amen.

O. Slavko Barbarić,

Medjugorje, 27 maja 1999


BackHomeOverviewInfo
Last Modified 08/28/2000